9/17/2013

Wszyscy jesteśmy Mesjaszami

Odkąd pamiętamy, utwierdzano nas w przekonaniu, że należy być dobrym a nie złym. 
Jako chrześcijanie wywodzimy się z klubu Mesjasza, którego misją było jakby na to nie patrzeć głoszenie Dobrej Nowiny. Czym jest Dobra Nowina? Czy tylko Słowem, które mamy rozgłaszać tak jak to robią księża czy wprawiona w boju Jehowa? Otóż dla mnie niekoniecznie. Gdyby tak było, słowa te brzmiałyby:
 <<Idźcie i rozgłaszajcie Nowinę>>, a nie <<Idźcie i rozgłaszajcie Dobrą Nowinę>>.  
 
Według mnie, te 2 wyrazy, każdy może rozumieć w inny sposób, ale ważne jest to 1 słowo a mianowicie DOBRO. Każdy może wypełniać swoją misję w życiu (bo po coś w końcu jesteśmy na tym świecie), czyniąc właśnie dobro. 
Ale czym ono jest? WSZYSTKIM!
Zaczynając od pobudki - wstajesz rano w uśmiechem? Mało kto...Dlaczego? Bo praca, bo deszcz pada, bo psa trzeba wyprowadzić, bo poniedziałek itd. 
A weź się człowieku zastanów ile masz szczęścia i uśmiechnij się, że się w ogóle obudziłeś! Że masz prace! Masz psa! 
To tak dużo? Oczywiście, że nie, ale tak czasami trudno sobie to uświadomić... 
Potrafimy czynić dobro już samym małym, niewymuszonym uśmieszkiem z rana, na wpół otwartymi oczami i rozczochranymi włosami. 
 
Dobrem jest dbanie o psinę, kota czy o kaktusa. 
Dobrem jest nie wkurzanie się, gdy czeka Cię stanie w długiej kolejce (uwierz mi, czynisz ludziom dużą przysługę gdy nie muszą wysłuchiwać Twoich stęków i jęków). 
Dobrem jest wskazanie drogi obcokrajowcom lub wrzucenie grosika grajkowi na ulicy. 
Dobrem jest miły gest do współpracownika, miłe słówko do koleżanki czy zaproponowanie piwa po pracy koledze.
 
Nie wiemy, co w danej chwili hula w duszy drugiego człowieka -  może tam jest tsunami, istne trzęsienie ziemi i armagedon a ten ktoś tylko czeka na jeden maleńki pozytywny gest by nie oszaleć, jak np uśmiech?
Wszyscy mamy w sobie dobro i nie musimy się jego uczyć ani brać korki by umieć je okazywać. 
brać jest łatwo - trudniej dawać, dlatego wstań rano, przywitaj gigantyczne 2metrowe zaspy za oknem pięknym uśmiechem, uciesz się, że Twój pies już się nie mógł na Ciebie doczekać byś go wyprowadził na zewnątrz a jeszcze lepiej uciesz się, że tak o niego zajebiście dbasz dając mu Pedigree, że zrobił dużą, pachnącą, zdrową kupkę! 
Ciekawe ile dziennie możesz takich pozytywnych drobiazgów zrobić :) Wiem, że w skali miesiąca, będzie to jakiś tryliard!
 
 Katy Perry - Roal

9/16/2013

Miec temat i zacząć pisać... jakie to kurwa proste

Stworzenie bloga - jest to kwestia pół minuty. 
Dobieramy skórkę i dodajemy posta - w tym miejscu już możemy powiedzieć o sobie, że jesteśmy blogerami.
To wszystko. 
Z tym ostatnim jednak jest pewien problem. To co ja mam w głowie spostrzeżenia i zastrzeżenia na różne tematy,  nie da się opisać sensownie - próbowałam, nie da się.Pisać mogę dużo, pisać mogę o wszystkim, pisać mogę jak chce i kiedy chce, ale czy to będzie zgodne z charakterem stronki, którą  sobie kiedyś tam w głowie nakreśliłam? Schody zaczynają się właśnie wtedy, gdy blogu chcemy nadać sens, wyznacznik indywidualności na tle "konkurencji".
 
Chciałabym, żeby mój blog był: 
  1. Nietuzinkowy w tym całym cudownie pachnącym fiołkami bagienku, 
  2. Niezaszufladkowany do którejś z wybieranych kategorii blogów. 
Wydaje mi się, że nie umiałabym długo ciągnąć 1 wątku, 1 działu i pisać kilkaset postów z 1 dziedziny... 
Przez 4 dni zastanawiałam się, czy blog się przyjmie, ale jaki to będzie miało sens, jeśli będę się interesowała statystykami (które tak naprawdę mogą się nigdy nie pojawić) oraz idącym za nimi rozczarowaniem a nie samą treścią jaką chce przekazać. Treść która uosabia mnie, moje wnętrze, moją głupotę i zainteresowania. Kto powiedział, że nie należy pisac bloga po to, by nauczyć się siebie od nowa? 
Chcę poznać swój styl :) Ot co. 
 
Mam nadzieję, że gdy dobiję do 99 posta, już będe wiedziała o czym chce napisać setnego - i wiem, że to co napiszę będzie dobre! Na razie to moje pisanie jest do śmietnika- bez ładu ani składu, pisany z mnóstwem błędów, nieokrzesany, za prosty i dziecinnie banalny, ale wiem, że się wyrobię i wiem, że w niedalekiej przyszłości może 2 a może 10 osób będzie czytać mojego bloga. 

Mieć temat i zacząć pisać.. 
Po 4 dniach dumania wiem, że bloga nie chcę kategoryzować i jest to teraz wszystko zajebiście proste! Wystarczy po prostu pisać a temat sam się znajdzie i sam się nakreśli!!!

9/12/2013

GosiaBoy Wywiad i moje przemyślenia

Nie często wchodzę na blogi polityczne lub kulturowe, gdzie jest dużo tekstu a mało obrazków :) szybko się nudzę i chce stamtąd uciekać. Od jednego bloga do drugiego, zahaczając o wypieki domowe, jak zrobić idealną kreskę eyelinerem  przechodząc przez Kominek.es, a docierając aż do bloga GosiaBoy, natrafiłam na wywiad - powiedziałabym dość intrygujący, właśnie z Twórcą wymienionego wyżej bloga - Tomka Tomczyka. 
Od dawna interesowała mnie kwestia zarobków polskich blogerów (w szczególności, brzydko mówiąc szafiarek), czy prawdą jest że pachną pieniędzmi, świecą na ściankach, to ile czasu poświęcają na tworzeniu bloga i jakie treści mi przekacują, to z czym się to wszystko je i czy naprawdę jest trudne założenie bloga, który może zafundować mi waciki i takie tam - no ALE jest sprawa. W wywiadzie TYM są poruszane wątki, wyżej wymienione i co mnie zaskoczyło? Zacytuję: 

GB: Teraz mamy taki bum w tym roku totalny na blogerów. Blogerzy zaczęli właśnie być celebrytami, zaczęli zarabiać duże pieniądze, ale to jest tylko garstka blogerów. Prawda? 
TT: Duże pieniądze? To nie są jeszcze duże pieniądze. 
GB: Nie? Mogliby większe zarabiać w Polsce? 
TT: Teraz może niekoniecznie, natomiast w przyszłości oczywiście, będą zarabiali większe pieniądze. Garstka blogerów, myślę, że nie więcej niż dziesięcioro blogerów zarabia do kilkudziesięciu tysięcy miesięcznie.

Jeśli na zwykłym blogu, facebook`u czy innej witrynie, można zarabiać kokosy to ja się pytam, dlaczego tak niewiele osób odważyło się w to bawić? Jest nas w Polsce ponad 38 milionów. Ok, nie wliczając dzieci i staruszków to chociaż niech będzie 15 mln, natomiast blogosfera zawęża się do kilku tysięcy ( i to nie wiem czy nie zawyżyłam licznika) twórców. W czy tkwi problem? Wstydzimy się mówić otwarcie o tym co nas boli albo o tym co czujemy? Boimy się krytyki, hejterów i innych zazdrosnych ludzi, którzy dadzą nam minusa? Przecież mamusia dawała nam jeść a tatuś uczył jak mamy się postawić innym, by nam w szkole nie dokuczali, prawda? :)

(...)
GB: Nie można porównywać kogoś takiego jak Ty, bo Ty piszesz, zarabiasz na życie pisząc bloga, a na przykład takie szafiarki mają zupełnie inny system pracy. One publikują po prostu zdjęcia. 
TT: Właśnie dlatego nie zarabiają. Jednym z największych mitów w blogosferze, jest to, że szafiarki zarabiają. Ktoś kto wie, jak wygląda ten świat blogosfery od wewnątrz, wie, że w modzie nigdy nie było, nie ma i nigdy nie będzie kasy.

I teraz powoli... Jeśli Pan Kominek mówi, że tak jest, to tak być musi. Jeśli mówi, że szafiarki nie zarabiają i że w modzie nigdy nie było kasy, to ja już nie wiem o co chodzi. 
Weźmy pod lupę np: Maffashion, która od kilku lat prowadzi bloga, z małej miejscowości zaistniała w Warszawie a jej łączny zarobek wyceniono na 170tys zł i to tylko ze zdjęć i bycia na pokazach mody. Bryanboy chłopak, który od niechcenia założył blog o modzie, teraz jest ikoną stylu a kręcąc się tylko w tej dziedzinie, jest w stanie łatwo wyciągnąć miesięcznie kilkadziesiąt tysięcy dolarów  i ta kwota nie ma nawet trójki na początku). 
Z czego, ja się pytam, to wszystko mają, jeśli w modzie nigdy nie było, nie ma i nie będzie pieniędzy? Sorry, ale jeśli szafiarka samymi sweet fociami swoich stylizacji, może się utrzymać w Warszawie, to dla mnie osobiście ma dużo kasy z tego... 
Idąc tym tropem dalej, jeśli nie ma z tego pieniędzy to dlaczego w tym roku powstało tak dużo blogów modowych?  Może okazja zdobycia darmowych ubranek lub biżuterii zachęca dziewczyny do wejścia w ten układ... Może później darmowe ubrania sprzedają na allegro i mają z tego kasę na następne ciuszki? Możliwe... ale niekoniecznie prawdziwe.  Może chęć bycia na ściankach, otarcie się o jakąś gwiazdę na pokazie mody czy sprawianie wrażenia że jest się wartą milion dolarów sprawia, że jest taki bum na to...Nie kumam!
Nieliczne blogerki występują jako doradcy wizerunku tzw. stylistki, są krytykami w tv, zajmują się kampaniami promocyjnymi  lub też piszą felietony i artykuły do gazet. Niestety są to jednak nieliczne osóbki a szkoda.

Na zakończenie zacytuję w tego wywiadu myśl Tomka, która będzie taką kropką nad "i" mojego postu: 
 

"Przeciętny człowiek nie wie, że może być zajebistym człowiekiem, który może zajebiście zarabiać". 

Tomek Tomczyk 


Prituri Se Planinata (NiT GriT Remix) (Step Up Revolution Ballet Scene Song)



 

Szafiarki - każda sobie rzepkę skrobie

Sama nie wiem czy powinnam się o tym rozpisywać... Spróbuję. 
W dzisiejszym poście chodzi mi o fenomen blogerek modowych.
 

* Blogerki modowe są swego rodzaju pośrednikiem, pomiędzy projektantami a odbiorcami - takimi szaraczkami jak my. OK

* Blogerki modowe przebierają się w ciuszki , by poprzez swoje stylizacje zachęcić do zakupu danej marki. OK 

* Każda blogerka modowa by mogła "zaistnieć" musi mieć swój styl, lub popatrzeć na konkurencję i poprzez długie tentegowanie wymyślić styl oryginalny i niepowtarzalny, który będzie jej wizytówką. OK - Dobra sama bym tak robiła, gdyby mi na tym zależało...

 

Ale jeśli blogerka ma wysoką pozycję, jest wzorem do naśladowania dla innych, która przy każdej nadarzającej się okazji opowiada o swoim stylu, jak łączy kolory, fasony i wzory a później możemy jej stylizacje DOSŁOWNIE porównywać z zagranicznymi szafiarkami, celebrytami czy gwiazdami - nasuwa się pytanie jaki jest udział tej dziewczyny w całym jej sukcesie. 
Może sukces ten zależy nie od  umiejętności jakie posiada, lecz od ładnej twarzy, sposobie dyplomatycznego opowiadania o swoim fachu, nienagannej figurze jaką posiada lub od kupy kasy...? Sama nie wiem... 
Co Wy o tym sądzicie? 





Tak na szybkiego wyszukałam to zdjęcie, które może nie jest identyczne jak bardzo podobne. 
Alessandra Ambrosio vs Jessica Mercedes Kirschner 

Zawsze jest tak, że jedna wygląda gorzej druga lepiej - jednak dla mnie obie wyglądają cudownie. 
Z tym że jedna wzorowała się na drugiej... 

9/11/2013

To co lubimy

Słuchamy, widzimy, mówimy, szanujemy, ubóstwiamy, kochamy baaardzo wiele rzeczy, tylko czy "wiele" oznacza jakiś konkret? 
Sprecyzowanie swojego jednego ideału  jest trudne ale potrzebne. Zajmując się dużą grupą rzeczy, ofiarujemy im swój wolny czas, a tym samych ten właśnie czas jest rozbijamy na kilka małych kawałeczków.  Nie da się równomiernie rozłożyć całej naszej energii na kilka różnych wątków, które lubimy robić.
 Zawsze jest  jeden, który będzie przodował, od którego będziemy chcieli zacząć swój dzień, do którego w myślach będziemy chcieli wracać.
 
Moim, pomijając języki obce, fotografie, rysowanie czy słuchanie muzyki albo zabawę z kotem ^.^ - jest MODA. Uwielbiam przeglądać strony internetowe, śledzić blogerów jak i projektantów, szkicować własne pomysłu na stroje a tym samym próbować uszyć coś własnego na maszynie (nie zawsze jest to  ładne...). Jednak to pisanie przecież jest czymś co robię codziennie i do czego się już przyzwyczaiłam.
 
Zaczynając dzień od tego co lubimy a nie od tego co jest konieczne do zrobienia, nastawiamy umysł już na początku na fazę relaksu - rzeczywiście wtedy mam inne spojrzenie na "konieczne" rzeczy do zrobienia czyli? Mam brzydko mówiąc wyje*** ale w bardzo łagodny sposób :)
Przemyślcie to. Zastanówcie się, co Wy lubicie robić i do czego chcecie w myślach powracać. Rozpocznijcie dzień miłym akcentem, od uśmiechu na twarzy a może komuś z Waszego otoczenia udzieli się Wasz nastrój? Kto wie!

The Neighbourhood - Afraid 

QFEREK - my favourite


9/09/2013

TRY

Już od chwili narodzin jesteśmy milionerami. Otrzymujemy i odwzajemniamy tak wiele czułości, radości i uśmiechów, że nie sposób zamknąć tej wartości w liczbie z kilkoma zerami.
Jako dziecko jesteśmy chłonni wrażeń, przygody, ludzi, co sprawia, że każdy dzień jest tak tajemniczy a jednocześnie w jakimś stopniu podniecający, że nie dziwmy się że mieliśmy na start tyle energii! 
Dlaczego już jej nie mamy, dlaczego przestaliśmy traktować dzień jako nowej przygody, zastępując go mianem "przykrego obowiązku", sprowadzając go tylko do 8h pracy... 
 
Wierzę, że mnie jak i Was stać na więcej! 
Zostańmy TRYLIARDERAMI  wrażeń, emocji, wspomnień pięknych ludzi i miejsc, odszukajmy samych siebie w tym szarym mieście i stańmy się piękną osobą, która jest jedyna w swoim rodzaju. Odszukajmy tą radość z dzieciństwa i wolę walki na każdy nowy dzień.
Od dzisiaj jestem z Wami i dla Was i wierzę, że zmieni się wszystko na lepsze!!!